babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 20 kwietnia 2013

20.04.2013 Pracowicie

Mogę sobie dziś zaśpiewać :" lubię kiedy jest sobota i skończona jest robota" . Tak jakby skończona . Chata ogarnięta , ciepłe szaliki i rękawiczki pochowane, lodówka umyta , pranie prawie zrobione. Jutro wrzucę jeszcze jeden ładunek . Zostało mi założyć świeżą pościel  niby nic nie planowałam , a cale popołudnie mi zeszło na domowej robocie. W czasie kiedy schła mi podłoga skończyłam kapelutek dla wnusi . Zaczęłam wczoraj przy oglądaniu filmu.  Robiłam "na oko" więc nie jestem pewna czy zrobiłam dobry rozmiar . Poszło szybko , bo szydełkiem i bez udziwnień - same słupki raz nawijane i zwykłe w paseczki ciemnoniebiesko- kremowe.  Berecik też wyszedł ładnie  - niestety nie zdążyłam zrobić fotki . 
A poza tym : "zielono mi". Przyroda nadrabia . Zazielenił się trawnik przed blokiem , pączki na krzakach i drzewach grubieją i robią się zielone , wrócili na naszą przy biurową tuję państwo Gołębiowie. Gałązki forsycji, które przyniosłam kilka dni temu ze spaceru w pełnym rozkwicie . Na straganach oferta wiosenna : rzodkiewki, ogórki , szczypiorek z dymką , polskie szklarniowe pomidory , sałata i tulipany. Te ostatnie kupiłam , niech cieszą oko i poprawiają nastrój w domu. Na rynku miejscowy klub motocyklistów od wczesnych godzin rannych szykował imprezę – inaugurację sezonu zapewne , wszędzie ruszają remonty … Po długiej zimie miasto wraca do życia i to widać . To jest fajne w moim mieście , ta nie wygasająca nigdy energia i pęd do działania . Rano nie miałam zbyt dużo czasu na podziwianie wiosny, bo klient się zapowiedział więc musiałam w biurze być punktualnie ale forsycja i tulipany mi o niej przypominają . 

czwartek, 18 kwietnia 2013

18.04.2013 Lekarze to są jednak niedouki


Nie mówię ,że wszyscy jak leci, bo i paru dobrych też się pewnie znajdzie ale tych niedouczonych szukać nie trzeba.. Sami się znajdują .I to nie ma nic wspólnego z chorym systemem służby zdrowia jako takiej . Tylko i wyłącznie brak kompetencji , głupota i arogancja lekarzy.
Ze system jest porąbany to też prawda , a;le w tym co wczoraj spotkało moją synową akurat system nic do rzeczy nie miał. Rozbolała ją przetoka, którą kiedyś zrobiono jej żeby mogła być dializowana . Sprawa z przetoką jest bardzo poważna , bo jak pęknie, albo zrobi się zakrzep to może się bardzo szybko i bardzo źle skończyć . Zadzwoniła do swojego lekarza transplantologa , akurat go nie było ale jego zastępca doradził jej żeby poszła na pogotowie , żeby ocenili czy to nie jest zakrzep i zdecydowali czy wystarczą leki przeciwbólowe czy jakaś zastrzyki rozpuszczające zakrzep czy też interwencja chirurgiczna i wtedy ma przyjechać do nich. Poszła. W tzw. międzyczasie próbowała się dodzwonić też do lekarki - nefrologa , która się nią opiekuje po przeszczepie . Bez skutku. Na pogotowiu ją przyjęli od razu ale stwierdzili, ,że oni w warunkach pomocy doraźnej nic nie zrobią ,żeby poszła do poradni chirurgicznej i dali jej skierowanie . Poszła . Czekała dwie godziny, bo lekarz sobie wypisywał dokumenty do ubezpieczalni różnym ludkom , a „przypadki” w tym facet z połamaną ręką czekały . Po dwóch godzinach się wkurzyła , zrobiła awanturę w rejestracji. Pielęgniarka stwierdziła, że w takim razie powie lekarzowi,że sprawa pilna ( jak by tego nie widziała na czerwono wypisanego na skierowaniu) . Łaskawca lekarz ją przyjął z komentarzem ,że skoro to takie pilne to mogła iść na pogotowie albo na izbę przyjęć do szpitala . Ona na to ,że była i skierowanie ma z pogotowia . Popatrzył na tę jej rękę i stwierdził, że on takich przypadków nie diagnozuje , niech idzie do chirurga szpitalnego . Napisał jej skierowanie . Poszła . W szpitalu jak to w szpitalu . Kazali przyjść ze skierowaniem od lekarza rodzinnego . Poszła do rodzinnego , tu akurat załatwiła skierowanie na telefon , bo ją zna od lat i wie ,że może być z nią nie ciekawie jeśli od razu nie będzie miała pomocy . Poszła znów do szpitala . No i tu się okazało jakich mamy „uczonych „ lekarzy. „Przetoka dializowa ? A skąd ta przetoka ? Po co pani dializy jak pani jest po przeszczepie ? To teraz po pięciu latach może mieć pani odrzut ? To przeszczep nerki nie jest na całe życie , spodziewa się pani następnych ? „ . Pytania zadawał lekarz ze specjalizacją chirurg a obok stał jego stażysta . A moja synowa tłumaczyła dwóm tłumokom , jak pasterz krowie na rowie po co ta przetoka i że odrzut może mieć za chwilę albo za 20 lat jak będzie miała szczęście pobić rekord , a boląca przetoka zagraża jej życiu. Odesłali ją , nic nie robiąc i tłumacząc ,że oni to bóle brzucha a z „czymś takim” to powinna do Poznania się udać do chirurga naczyniowego. Odpowiedziała im ,że jak ją bolał brzuch , to też nie umieli orzec co jej jest tylko ją do Poznania odsyłali a pomógł jej ginekolog po krótkiej konsultacji z transplantologiem .
W międzyczasie tzw. zadzwonił syn do mojego lekarza rodzinnego , z którym się znamy też towarzysko, zapytać czy ktoś taki u nas przyjmuje. Okazało się ,ze przyjmuje dwóch w jednej z miejscowych klinik ale oni dojeżdżają i nie wiadomo w które dni. Z ową klinika mamy układy , bo nasz stały klient od wielu lat więc mój małżonek podzwonił, popytał i jak się okazało akurat wczoraj był jeden z profesorów. Znajome piiguły z kliniki wpisały synową do grafika , dość późno , bo na 16.30 a;e przynajmniej dostała pomoc . Co ciekawe trafiło na tego samego profesora co jej te przetoki robił i na dodatek poznał swoją robotę . Stwierdził, że powinni już dawno to usunąć i ustalił zabieg na 29 kwietnia . Do tego czasu musi przetrwać na środkach przeciwbólowych . Za wizytę nie płaciła, zalatwili jej na NFZ. Lekarka nefrolog oddzwoniła po 9 godzinach i chyba z 15 telefonach od synowej jak już ta miała wchodzić do gabinetu w klinice i też doradziła konsultacje z chirurgiem naczyniowym .
Nooo , to dali czadu miejscowe medyki . .. Zastanawiam się kto im dał dyplomy z taką wiedzą .



wtorek, 16 kwietnia 2013

16.04.2013 Babusinych spraw parę

Mam forsycję . Przyniosłam z kijowego spacerku. Włożyłam do wody i jutro już pewnie będzie cieszyć oczy żółtym kwieciem . Dziś już formę mam lepszą . Nie zasapałam się i nic mnie nie boli. Spacerki coraz przyjemniejsze . Ciepło a powietrze aż pachnie . Jeszcze chwila i zrobi się zielono.
Z innych spraw to robota się zapowiada. Na razie tylko zapowiada , ale dobre i to . Oczywiście byłoby zbyt pięknie gdyby sie coś nie wydarzyło . Kolejny sprzęt na reklamacje jedzie . 
Wredny jakiś ten rok . Mało się dzieje a jak się dzieje to nie po naszej myśli  i w ogóle wszystkiego mało. 

W ubiegłym roku kupiłam nową oponę do roweru . Nie zdążył mi mężuś założyć , bo z remontem kuchni ruszyliśmy . Opona leżała na szafce od butów całe lato, potem przy sprzątaniu gdzieś ją wyniosłam . I nie wiem gdzie ; do piwnicy ? do garażu ? Za nic przypomnieć sobie nie mogę . Dobrze schowałam i już . Przyjdzie mi w sobotę zanurkować w regałach piwnicznych i garażowych . Bo tak w ogóle to trzeba by rowerkami pojeździć w weekend skoro nic innego w planach nie mamy. 

Berecik dla wnusi prawie gotowy . jeszcze tylko dorobię  kwiatki dla ozdoby. 

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

15.04.2013 Sprawy babusine

Właściwie to nie wiele się dzieje.  W robocie zastój kompletny. Nie możemy powiedzieć,że jej nie ma ale rękawów sobie nie wyrywamy. Strasznie mnie to drażni. 
Robię berecik dla wnusi, zielony z żółtym paskiem i będzie ozdobiony kolorowymi kwiatkami.  Ciekawam jak mi się uda.
Coś mam dzisiaj spadek formy . Zmachałam się na kijkach i rozbolały mnie ramiona i kark. 
Za oknami wiosna . Po woli przyzwyczajam się do cieplejszej  aury. Dziś zrzuciłam zimowy żakiet a ubrałam wiosenną kurtkę i zmieniłam torebkę na wiosenno - letnią . Od razu człowiekowi przyjemniej i weselej na duszy.
Łapy opadają ; od kilku dni TV namawia do donosów na  pracodawców .Do czego to zmierza ?