babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 28 lutego 2015

28.02.2015 Powinnam była robić karierę polityczną

Zadziwiająco sprawdzają się moje przewidywania - nawet te "chlapnięte " bez zastanowienia 25 lat temu ... Patrzę na tę całą polityczną zadymę w świecie i straszne myśli mnie nachodzą . Dziś kolejny mord polityczny , dziennikarz opozycyjny . Klasyka ; zawsze  eliminowano takich jak on, w ten sposób.  Czekam na oficjalne wypowiedzenie wojny między Rosją a Ukrainą . Tak sobie myślę ,że to kwestia czasu , a co z tego wyniknie ... Oby nic złego dla Europy i świata . Tylko ,że ta nie wypowiedziana wojna zbyt blisko nas się toczy ... A nasi Wielcy zbyt beztrosko szermują obietnicami i nierozważnym słowem i niepotrzebnie wikłają nas w ten konflikt ... Przykry temat na sobotni wieczór , wiem.
     Plan na dziś wykonany ; okna w sypialni umyte , kurze powymiatane z każdego kąta , nawet lampy pomyte i wyprany bukiet jedwabnych róż . Nie przepadam za sztucznymi bukietami , ale ten dostałam od synowej jak jeszcze synową nie była . Róże są z jedwabiu i do złudzenia przypominają prawdziwe. Mają nawet kłujące kolce. No to je mam od ponad 10 lat .Sprzątnięty przedsionek i wc , czyli  porządki świąteczne zainaugurowane . Za tydzień salonik i może druga łazienka.  No i makaron zrobiony na jutrzejszy obiadek . Synowa kurczaka wiejskiego dostała i stwierdziła ,że nikt tak rosołku nie gotuje jak teściowa i mi go dała. Tym sposobem wrobiona zostałam w niedzielny obiad. Ale ja wiem o co im chodzi ; o domowy makaron a nie rosół . Zrobiłam całą górę;  z kilograma mąki i 9 jaj . Nie zostanie ani jedna niteczka jak znam rodzinkę .
     Sweter się robi - obojczyk prawie zrobiony . Muszę pomyśleć jak dalej, bo nigdy tą metodą nie robiłam i tylko na podstawie zdjęć próbuję. Co z tego wyjdzie to się okaże. 
   A poza tym , popijamy z mężusiem włoskie winko , prezent od naszego kontrahenta . Włoskie , wytrawne o pięknej wiśniowej barwie i śliwkowym posmaku . Mamy powód , a jaki - o tym już za kilka dni ... 
   A moja wnusia zaimponowała pani ze sklepu jubilerskiego ; poszli szukać kolczyków dla chrześniaczki synowej na roczek ( tak, tak - teraz robi się takie prezenty maluchom) i okazało się ,że dziecko  zna  kamienie szlachetne ; bezbłędnie rozpoznała rubiny i szafiry a pani ekspedientka z wrażenia zaniemówiła.  Ciekawa jestem co by było gdyby wymieniła jeszcze kilka tych mniej znanych. Ma po babci ( puchnę z dumy oczywiście) . Nie tylko to zresztą ; pociąg do zjawisk para normalnych i magicznych również . Ile razy przyjdzie , wyjmuje mój woreczek z runami i je układa . Wolę nie sprawdzać , co jej z tych układanek wychodzi. Z runami nie ma żartów.   
P.S.  Moje woskownice wypuściły już młode listki. Wczesna wiosna się zapowiada. Zwykle wypuszczają dopiero pod koniec marca.  

piątek, 27 lutego 2015

27.02.2015 No i miesiąc z głowy

Co prawda krótszy , ale jednak. W pracy jak zwykle, wszystko swoim trybem się toczy. Biuro zawalone kartonami a to znaczy ,że jest robota. 
Po pracy pojechaliśmy na zakupy . Tym razem trochę większe , bo w szafkach i lodówce już tylko przestrzeń i światło. Jutro kupię tylko pieczywo , trochę owoców i jakieś świeże wędlinki do kanapek i na jakiś tydzień - dwa  wystarczy. Robótki decoupagowe skończone. Obfotuję i wrzucę na bloga , bo ładnie mi to wyszło. 
Poszłam zapłacić podatek od nieruchomości i po drodze wstąpiłam do sklepu "wszystko po 4,50" tak sobie z ciekawości , bo świąteczne gadżeciki już się pojawiły . No i znalazłam mnóstwo drobiazgów , które mi się spodobały. Kupiłam dwie gąski i kurkę na patyczkach , do świątecznych dekoracji, osączarki na torebki herbat ekspresowych z motywem różyczek, pod moje różane filiżanki , choć równie dobrze nadadzą się do podania na nich konfitur do herbatki , dwie maleńkie kokilki do sosów w kształcie łyżki z mocno wywiniętym trzonkiem - były jeszcze jaskrawo czerwone , ale jakoś mi odcień czerwieni do gustu nie przypadł więc wzięłam tylko te białe . I po dwa krążki ozdobnych wstążeczek w różyczki , na różowym i błękitnym tle. Przydadzą się do decoupagowych robótek, bo okazały się klejące . 
A poza tym leszczyna kwitnie po ogródkach . Wiosna już się czai. Na jutro planuję wiosenne porządki .Zaczynam od sypialni i łazienek . Za tydzień salonik, potem kuchnia. W tygodniu może przedsionek . Z tym najmniej roboty, no i oczywiście dekoracje ale to na końcu. Muszę zdążyć , bo w ostatnią sobotę marca giełda kamieni. 
Pomalowałam włosy , jak zwykle na kolor śliwkowy, co nie całkiem wychodzi na włosach , ale i tak jest nie źle. 

czwartek, 26 lutego 2015

26.02.2015 Sprawy babusine

Dalej walczę z niejasnościami w przepisach i " wiem ,że nic nie wiem ", że odwołam się do Klasyka . Nie pali nam się do posiadania kasy , bo mnóstwo roboty i dodatkowych kosztów mi na łeb spadnie. Cała gospodarka magazynowa, magazyn odpadów i wprowadzanie faktur . Nie, nie - co za dużo to niezdrowo. 
A propos przepisów,myślałam sobie  o wczorajszej aferze w sprawie wytycznych dla kontroli skarbowych, skoro oczekują od urzędników 80-procentowej skuteczności pod groźbą utraty pracy , to znaczy tylko jedno : MF , 80% podatników uważa za oszustów. Absurd ? Groteska? A skąd : A to Polska właśnie...  
Na rynku produkował się dziś ten wrzaskun z  PiSu  Duda. Przyjechał tym swoim zdezelowanym autobusem i wykrzykiwał swoje manifesty. Wielkiej rzeszy słuchaczy to tam nie zauważyłam , raptem z 50 sztuk z tego połowa chyba tylko z ciekawości się zatrzymała żeby zobaczyć co się dzieje , bo entuzjazmu nikt nie przejawiał. Źle trafił oszołom jeden , bo w naszym mieście dobrze się ludziom żyje , w ofertach pracy można przebierać, a biedy nie widać ( nawet menela z pod budki z piwem uświadczyć trudno) więc gadanie o sprawiedliwości społecznej a tym bardziej o reanimacji państwowych zakładów do naszych nie trafi. U nas nie ma ani jednego oprócz szkół i urzędów.  Nie słuchałam , pędziłam ,żeby zdążyć załatwić swoje sprawy . 
Z innych tematów nic nowego . Zwyczajne popołudnie w domu. Po drodze z pracy zrobiłam parę zakupów w lidlu , obiad i zwyczajne codzienne ogarnięcie chatki. Pobawię się moimi decupagowymi robótkami - zostało mi do polakierowania pudełko na druty i dwa obrazki z przyssawką  do powieszenia np . na lodówce.Naniosłam na nie zdjęcia maluchów. I oczywiście dorobię parę rządków sweterka.Przyszedł nowy katalog Bonprixu - z zapowiedzią lata. 


środa, 25 lutego 2015

25.02.2015 Pomieszanie z poplątaniem

z podatkami i posiadaniem kasy fiskalnej. Do dziś nie wiem , czy powinniśmy ją mieć czy też nie a 3 dni zostały  do dnia kiedy obowiązuje nowa ustawa. Nasza księgowa mówi ,że nie i po wnikliwym przeczytaniu rozporządzenia i kilku interpretacji jestem skłonna się z nią zgodzić , ale jednoznacznie tego stwierdzić nikt nie potrafi. Przepisy przeczą jedne drugim . A to Polska właśnie... 
Jazda na łyżwach nam nie wyszła . Lodowisko było czynne przez 2 godziny od rana , po nocnych przymrozkach . Wnusi humoru to jednak nie popsuło . Dostała spódniczkę Elzy z Krainy Lodu więc była uszczęśliwiona. 
A tak poza tym to jak zwykle. Mnóstwo czynności, załatwiania , pisania , dzwonienia , gadania. Ale bez pospiechu ; póki co jestem z robotą na bieżąco. 
Jutro zamyślam wyskoczyć na targ, dawno nie byłam.  
Zaczęłam robić sweter . Rzuciłam się na głęboką wodę ; robię od góry , na okrągłych drutach - najpier obojczyk , potem dół i rękawy. Ciekawe czy mi się uda. Tą metodą  jeszcze nigdy nie robiłam.   

wtorek, 24 lutego 2015

24.02.2015 Sprawy babusine

Mamy prąd na firmowej działce. Wreszcie dziś nam podłączyli. Kiedy woda ? Nie wiadomo . Zgodę musi wydać GDDiK w porozumieniu z policją ( przy drodze krajowej więc chodzi o organizację ruchu na czas budowy przyłącza) a ci mają duuuuuużooooo czasu. 
Ale dobry i prąd póki co . Coś się dzieje choć opieszale.
A poza tym podkradłam z krzaczków koło parkingu faorsycje. Tylko patrzeć jak zakwitnie. 
W pracy dość spokojnie. Odgarniamy pomniejsze zlecenia , na które brakowało czasu. W domu też nic szczególnego. Mężuś przegląda jakieś rysunki a ja przed chwilą skończyłam prasowanie. 
Dziś już definitywnie zamierzam zacząć sweter. Na pewno będzie prosty ścieg , bo efekt załatwi kolorystyka, a fason  ? A kto go tam wie ???? Zobaczymy co z tego wyjdzie. 
Na jutro umówiłam się z wnusią na łyżwy , ale chyba już dziś lodowisko nieczynne. Na pocieszenie mam dla niej spódniczkę Elzy z bajki Kraina Lodu. Będzie przeszczęśliwa  , bo uwielbia tę bajkę i nie będzie jej smutno,że łyżwy nie wyszły. 
Czas byłby ruszyć się z kanapy i połazić trochę z kijkami. Pogoda sprzyja. 

poniedziałek, 23 lutego 2015

23.02.2015 Książka i takie inne

Książka daje do myślenia. Pomijając fakt, że akcja dzieje się w Szwecji , czyli w zupełnie innych realiach i do pewnego stopnia odmiennej kulturze , przesłanie jest nieco zaskakujące. Bo w ogóle to jest o tym jak zwyczajne ludzkie słabości determinują losy człowieka , tak w wielkim skrócie można streścić wątek tej powieści. Główny bohater i narrator choć z zawodu dobry chirurg w gruncie rzeczy jest człowiekiem słabym , małostkowym i strachliwym. Całe jego życie to ucieczka ; zaczynając od płaczliwej matki i wiecznie tracącego kolejne posady ojca , których nie umiał zaakceptować , wybór medycyny , żeby uciec od przeciętnej egzystencji jaką wiedli rodzice , potem od swojej dziewczyny , którą rzekomo kochał i miał brać z nią ślub , dwóch żon i wreszcie od konsekwencji popełnionej zawodowej pomyłki , na sobie samym kończąc . Dopiero kiedy po latach u progu starości ,na jego zapomnianej przez Boga i ludzi wysepce , którą odziedziczył po dziadkach dopadła go przeszłość zaczął sobie uświadamiać swoją słabość , ale bynajmniej nie walczyć z nią a jedynie łagodzić jej skutki. W gruncie rzeczy wredna postać , której nie sposób polubić, choć właściwie nic specjalnie złego nie zrobił poza fatalnym błędem zawodowym i szperaniem w rzeczach swojej córki i znajomych , czytaniem cudzych listów i podsłuchiwaniem . Silne w tej powieści są osoby , które swoją małostkowością i swoją słabością skrzywdził i bynajmniej ich siła nie pochodzi ze zdarzeń bezpośrednio wynikających z jego działań , a raczej zaniechań i ucieczek ale z charakteru , z pasji , ze zrozumienia mechanizmów życiowych – tego wszystkiego co zwykło się określać kręgosłupem moralnym , a którego główny bohater nie posiada. I jeszcze niejako na obrzeżach akcji galeria wspaniałych, mądrych postaci, starszych ludzi , jak choćby 91 letni mistrz szyjący buty dla koronowanych głów . Postacie, które zaostrzają kontrast , sprawiają ,że przesłanie w tej książce staje się bardzo czarno – białe.
Z przyjemnością przeczytałam i pewnie jeszcze długo będę tę książkę pamiętać i o niej myśleć. 
A inne ? A szykuje się robota na najbliższe pół roku, u klienta dla którego pracowaliśmy w ubiegłym. Nie chce już nikogo innego. No i to co trafi się jeszcze oprócz tego. 
Pogoda dziś była iście wiosenna , aż się czuło ciepełko w powietrzu jak słońce zaświeciło . Zima zdecydowanie w odwrocie. Pączki na krzaczkach przy parkingu puchną i pęcznieją . No i jasno już wpół do siódmej aż do 17.00. Czas zimowy wystrój bloga zmienić na jakiś bardziej przednówkowy (choć przednówka nie lubię ). 
Swetra znów nie zaczęłam. 
Od kilku dni trwają Prowincjonalia w naszym kinie. Jakoś nie mam nastroju do niszowego kina. Wybieram się na "Hiszpankę" - film o powstaniu wielkopolskim , ale na razie nie widzę w repertuarze. 

niedziela, 22 lutego 2015

22.02.2015 Nic takiego

się dziś nie wydarzyło. Niedziela mijała leniwie i po woli. Trochę czytałam , trochę ogarniałam chatkę ( wczoraj odłożyłam to zajęcie )trochę czytałam , mężuś trochę odsypiał, trochę czytał, trochę buszował w necie   a potem pojechaliśmy na imieninową kawę. I tyle... Ciekawy torcik synowa kupiła, przekładany karmelem. Pierwszy raz taki jadłam . Zwykle torty bywają przekładane jakimś kremem , bitą śmietanką albo jakąś konfiturą . Dobry był . Tym razem się nie objadłam . Spróbowałam wszystkiego śladowe ilości . 
Wyrosłam z kolejnej spódnicy. Ale na  szczęście ma taki folkowy , rozkloszowany fason ,że łatwo ją przystosuję do nowych gabarytów. Wystarczy wciągnąć dodatkową gumkę i będzie dobrze. Lubię ją więc nie chcę się jej pozbywać.   
A poza tym , moja wnusia jeździ na łyżwach ! Była ledwie dwa razy i od razu załapała. Ma po babci - łyżwy to mój ukochany sport. Umówiłyśmy się w środę na pojeżdżenie , jeśli jeszcze będzie czynne lodowisko, bo temperatury już mocno na plusie i lada dzień je zamkną . Obiecałam jej pokazać , jak się jeździ do tyłu. A w przyszłym roku muszę sprawić sobie i wnuczętom nowe łyżwy . Mam takie stare , które dostałam od Szwagroskiej , ale ona umiała jeździć tylko w jedną stronę i przez to są przygięte w lewo i z lewej strony stępione. Jeździć się na tym fatalnie. Swoje stare łyżwy sprzedałam na początku liceum , jakiś czas mroźnych zim nie było więc nowych sobie nie kupiłam , a potem nie było czasu albo kasy , korzystałam z wypożyczalni albo wcale. Jeździć znów zaczęłam jakieś 10 lat temu i wtedy dała mi swoje łyżwy Szwagroska , krótko potem   zachorowałam i przytyłam 20kg więc znów nie jeździłam , no ale teraz to już MUS !