babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 23 maja 2015

23.05.2015 Wyjazdowo

Dawno nie mieliśmy tak udanego wyjazdu . Oczywiście trzeba było trochę popracować w ciągu dnia i mózg wysilić . Szkolenie trudne , nowa technologia, nowe katalogi i cenniki - ogrom nauki żeby prawidłowo dobierać konfiguracje - to od strony handlowej , techniczna na jednym szkoleniu się nie skończy . W przerwach wesołe pogawędki , wymiana doświadczeń, historyjki z życia technicznego wzięte - przeważnie groźnie wyglądające w chwili , gdy się działy , ale po czasie opowiadane jak dowcip. Wieczorem kolacja  z dobrym winem . Oczywiście mocniejsze trunki również - w końcu prawie stu procentowy męski skład tego zgromadzenia ( panie, tradycyjnie były trzy w tym ja i trzy ,  oddelegowane do pracy ,szefowe marketingu i biura handlowego i jeszcze jedna też z handlu do pomocy przy organizacji - facetów 90 sztuk). Przed kolacją jako atrakcja , degustacja whysky. Gość w szkockim kilcie opowiadał historię wynalezienia i produkcji , sposoby w jaki pije się ten trunek, pokazywał czym się różnią , opowiadał związane z whysky anegdoty . Wszystko z wielką werwą i bardzo stylowo . Były cztery gatunki : irlandzki, szkocki , amerykański i kanadyjski . Najdelikatniejszy i najsmaczniejszy okazał się irlandzki , szkocki i kandyjski taki sobie . Najpaskudniejszy był amerykański. Na koniec pan prowadzący kazał nam zmieszać to co zostało w kieliszkach , bo nie smakowało i stał się cud ; mieszanka okazała się najlepsza . Bo whysky można dowolnie za sobą mieszać. I ciekawostka : pije się ją w specjalnym kieliszku bez lodu . Tylko kilka gatunków wymaga dodania 1 kostki lodu .W szklankach piją tylko amerykanie . 
Wyszliśmy z imprezy po 1.00 w nocy , chyba nie długo potem wszyscy się rozeszli . Większość czekała długa droga do domu. Po solidnym śniadaniu wszyscy zaczęli się rozjeżdżać do domów , my pogadaliśmy jeszcze chwilę ze znajomymi i też wyruszyliśmy , ale nie do domu tylko do Torunia. Poprzedniego dnia zadzwoniłam do przyjaciółki . Tak się ucieszyła, że załatwiła sobie wolne z pracy , bo miała być w sobotę , a jej mąż akurat miał dzień wolny . Zjechaliśmy się na starówce , po której już zdążyliśmy się pokręcić , kupić kilka drobiazgów i mnóstwo toruńskich pierniczków . Pychota , będziemy się nimi zajadać przez ładnych kilka dni ( ucierpi na tym moja dieta , ale co mi tam ). Starówka piękna , klimatyczna i tętniąca życiem . Byliśmy zachwyceni. A przecież znamy Toruń doskonale i byliśmy tam wiele razy . Na wieczór zaplanowano koncerty i pokazy. Niestety nie mogliśmy zostać aż tak długo Z przyjaciółmi pokręciliśmy się po urokliwych uliczkach , posiedzieliśmy na murku na skarpie na Wisłą , zjedliśmy pyszne lody o smaku piernikowym w ogródkowej kawiarence , znów spacerowaliśmy , zaliczyliśmy obiad w pierogarni - były przepyszne , my wzięłyśmy sobie zestaw wegetariański , panowie mięsny . Każdy z innym nadzieniem i po lampce różowego wina - panowie tylko wodę , bo kierowcy . Pożegnaliśmy się około 16.30. Było wspaniale ! Pogadaliśmy ,Przyjaciólka zrobiła mnóstwo zdjęć ( nie wiedziałam ,że uwielbia tzw. " słit focie ", jakoś nigdy się nie zgadałyśmy ), umówiliśmy się na jakiś letni weekend na wspólny spływ kajakami po Drwęcy , nad którą mają domek letniskowy a potem jakieś spotkanie u nas. 
Odpoczęliśmy i oderwaliśmy się od codzienności . Niby nic , parę godzin spaceru , ale "akumulatorki podładowało". 
Po drodze u nas zaliczyliśmy jeszcze zakupy w tesco, bo jutro święto więc sklepy pozamykane. Potem kolacja i zabrałam się za robienie domowego makaronu , bo jutro rodzinny rosołek z wiejskiego kurczaka . Tym razem zrobiłam więcej . Może tym razem coś zostanie na poniedziałek . 
  

czwartek, 21 maja 2015

21.05.2015 Wieczór komedii

się zapowiada , znaczy druga debata potencjalnych prezydentów.  Nie wiem czy mam ochotę tego słuchać , chociaż lubię politykę jako taką . 
Sprawy na jutro mam ogarnięte. Odebrać przesyłki przyjdą synowe , telefon sobie przekierowałam . Resztą zajmą się chłopaki . Damy radę . 
A my mamy jutro wyjazd , kawałek za Toruń ,na szkolenie . Zapowiada się pracowity dzień , ale przynajmniej nieco inny niż zwykle. W drodze powrotnej mam nadzieję wykręcić do Torunia , na jakieś łazikowanie po starówce, toruńskie pierniczki i może spotkamy się z przyjaciółmi, jeśli będą na miejscu i nie w pracy. Byłoby wspaniale. 
Marynarkę mężusiowi zamieniłam . Wyciągnęłam go do sklepu i przymierzył. Pasuje idealnie tym razem. Pozostaje mi wrzucić najpotrzebniejsze rzeczy do torby podróżnej  i możemy jechać. Musimy dość wcześnie, bo do 9.30 musimy być na miejscu. 
A poza tym , dziś znów deszczowo, chwilami nawet ulewnie . 



środa, 20 maja 2015

20.05.2015 Pięć z sześciu

czyli wynik nie zły . W załatwianiu spraw na mieście ; lokatę zlikwidowałam ( zarobiłam przez te pół roku , 16,80 ale oprocentowanie jest ostatnio bardzo niskie więc dobre i to) , inne sprawy w bankach załatwiłam , marynarkę dla mężusia kupiłam , wózeczek dla wnusi też , nowe szczotki do zębów również . Nie dotarłam do gminy podpisać papiery w sprawie zmian w podatku z powodu sprzedaży działki. Trudno, może jutro jednak się urwię z biura i podjadę do ratusza . Przytyło się mężusiowi , marynarkę muszę wymienić na rozmiar większą . Drobiazg , umówiłam się tak z ekspedientką ,że jeśli nie będzie pasować to zamienimy. Dziwne, bo wybrałam rozmiar dokładnie taki sam jaki aktualnie nosi . Rozmiarówka chyba zależy od firmy , która szyje.
Deszczowo ale ciepło. Zieleń odżyła i nabrała intensywnej barwy . Pięknie się zrobiło . Deszcz potrzebny , szczególnie u nas . Nie padało od prawie trzech miesięcy.
Z domowych spraw przetrzepałam szafę mężusia , skasowałam kilka drobiazgów mocno wyeksploatowanych , poukładałam na swojej półce i w zasadzie to wszystko. 
Pojawiły się truskawki ! Nasze , z okolicznych plantacji . Znów sprzedaje je ta sama dziewczyna na parkingu przy sklepie motoryzacyjnym . Oczywiście kupiłam trochę, na deser. 

wtorek, 19 maja 2015

19.05.2015 "Dlatego bo..."

Bolą zęby ? Bolą ; mnie rozbolały . Słuchałam jakiejś gadki w tv i jeden z rozmówców używał tego "dlatego bo" co drugie zdanie .Zaraz mi się mój zmarły profesor polonista przypomniał i jego nauki. Inny z rozmówców co chwilę przerywał interlokutorom i redaktorowi prowadzącemu.  Nie potrafię się przyzwyczaić do tych nagminnie popełnianych błędów językowych i braku kultury w rozmowach. Dzień przy komputerze . Nie wstałam na dłużej niż pójście do toalety i zrobienie sobie kawy czy herbaty. Jutro nie lepiej się zapowiada , bo mam stos faktur do wypisania. A miałam sprawy w mieście załatwiać. jeśli nie zrobię tego jutro to już  w tym tygodniu nie zrobię , bo w czwartek targ , a to znaczy ,że miasto będzie nieprzejezdne a bank, poczta i sklepy zatłoczone więc nie będzie szans. 
No, ale rozliczyłam dużą inwestycję - jeszcze tylko kilka niewielkich poprawek opisowych i mogę fakturę wystawiać . Już się cieszę , bo to znaczy,że chłopaki premię dostaną konkretną. Z biura wyszliśmy około 17.30.  
Z tematów domowych się wywiązałam ; wyprasowałam wszystko co mi zalegało w szafie od soboty. Zrobiłam też drobne zakupy w Biedronce. Czyli nie jest źle . Wieczór spokojny . Słuchamy wiadomości , tych politycznych też , choć średnio co drugi news klniemy i zarzekamy się ,że dłużej tego słuchać nie można . 

poniedziałek, 18 maja 2015

18.05.2015 Sprawy babusine

Dzień w miarę spokojny, jak na nasze możliwości . Kilka nowych zapytań i spotkań w sprawie roboty. Roboty sobie nie wymyślamy , my ją po prostu mamy. 
Dziadek zaszalał ; nakupił w lidlu autek dla wnusia - słownie trzy. Nie mogę być gorsza, muszę coś dla wnusi. I już nawet wiem co . Wiklinowy wózeczek dla lali. Ma wózek ale taki na dwulatkę , musi się schylać żeby nim jechać . Stary wózeczek dostanie jakaś młodsza dziewczynka w rodzinie, albo i nie , a wnusia na swój wiek. 
I jak tu brać poważnie wybory , skoro kandydat na rynku w Chojnicach śpiewa "Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie" , jak byśmy pod zaborami byli albo  ustrój się nie zmienił , tylko wciąż socjalizm. Kretyństwo ! Wybór między dżumą a cholerą jak to trafnie ujęli internauci w postaci mema. 
No , ale chyba jednak trzeba będzie pójść i zagłosować na mniejsze zło , może przynajmniej paru szaleństw nasz Kraj dzięki temu uniknie. 
Jutro będę miała pracowite popołudnie - górę prasowania . Muszę się z tym uwinąć , bo w piątek wyjeżdżamy na doroczny zjazd , do producenta sprzętu . Cieszę się ,że spotkam się ze znajomymi, choć zapowiada się ciężki dzień , bo wiadomo , szkolenie , prezentacje , rozmowy biznesowe itp. ale trochę czasu wolnego na pogawędki się znajdzie. Jak zwykle mam problem w co się ubrać. Nie chcę zabierać dużo ciuchów , ale pogoda jest nie pewna . Coś wymyślę do piątku. 

niedziela, 17 maja 2015

17.05.2015 Niedzielnie

spokojnie i na luzie . Pospałam dziś nieprzyzwoicie długo , bo aż do 9.10. Mężuś jeszcze lepiej , bo do 11.30. Potrzebne nam to było. 
Fanie mieć wnuczkę . Wybrali się na rowerową przejażdżkę i piknik, bo tak sobie mała wymyśliła. Ale po drodze zaczęło kropić więc wstąpili do nas.  Piknik się odbył ; na podłodze w naszym saloniku. Do kanapek i owoców babcia dołożyła pokrojonego arbuza i świeżo upieczony placek z rabarbarem . Mała była uszczęśliwiona . 
Pojechali do domu jak tylko przestało padać , a my zajęliśmy się czytaniem; mężuś wiadomościami z netu , ja z miejscowego tygodnika i czasopism wnętrzarskich. 
Słuchaliśmy debaty prezydenckiej. Porażka . Merytoryczna to ta debata nie była. Jeden gadał ogólnikowo (urzędujący) , drugi robił wszystko żeby zakrzyczeć interlokutora , nie odpowiadał na pytania i obiecywał rzeczy , których nie zrealizuje , bo Prezydent nie ma na to wpływu poza tym ,że może wnieś inicjatywę  (pisowski standard).  Na wybory nie idziemy , ale warto było posłuchać .