babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 12 listopada 2016

12.11.2016 Renowacja zabytku w toku

Od rana jak zwykle pojechałam na zakupy cotygodniowe . Marnie mi szło , bo choć nie miałam wiele straciłam półtorej godziny . W PSS-ach kolejka , w Lidlu chyba za darmo coś dawali taki tłok, nawet miejsca na parkingu musiałam szukać , w Brico , gdzie pojechałam po szpachtelki tłok - jak by się conajmniej pół miasta za remonty zabrało i na dodatek wysiadła jedna z kas . No dawno tyle się w kolejkach nie nastałam co dziś . W brico oprócz szpachtelek kupiłam lustrzano - srebrną podkładkę pod świece i srebrnego jelonka - uzupełni świąteczną dekorację . Po powrocie przygotowałam piankę na jutrzejszą imprezkę , bo mnie wnusia o to poprosiła a potem zabrałam się do mojego zabytku. Nie powiem , nawet szło . Poszczególne etapy uwieczniłam i w swoim czasie pokażę . Po dwóch godzinach z przerwą na dopilnowanie obiadu i przeładowanie pralki miałam już zdarte 3/4 blatu. Opalarka się sprawdziła .Resztę zdarłam po obiedzie , potem posprzątałam wiórki z lakieru i zabrałam się za łatanie dziur szpachlówką . I na tym połataniu dziur na dziś zakończyłam pracę nad zabytkiem . Szpachlówka musi dobrze wyschnąć .Jutro ciąg dalszy . To znaczy szlifowanie blatu i ewentualne poprawki dzisiejszego łatania dziur , a potem spód . Tam też jest trochę lakieru , no i trzeba porządnie oszlifować nogi i ramę . A potem już tylko nakładanie farby. Około 18.00 przyjechała młodzież po piankę . Nie siedzieli długo . Synalek własnym oczom nie wierzył ,że tę ławę ruszyłam . 
No i to by było tyle na dziś . Czas się udać do łazienki spłukać farbę z włosów , bo nałożyłam. Jak zwykle ciemną wiśnię. 
Jutro imprezujemy w kręgielni z okazji urodzin starszego i wnusi. 

piątek, 11 listopada 2016

11.11.2016 JEST ROBÓTKA

A ja tego faktu przeoczyć nie mogę i jak co roku przyłączam się oczywiście do akcji uszczęśliwiania mieszkańców Domu Opieki w Niegowie .



Jak co roku , nie wybieram wśród mieszkańców , przygotuję tyle ile dam radę . Tym ludziom naprawdę nie wiele potrzeba . 

A tak poza tym świętujemy dalej . Odwiedziliśmy wnusiów , podjedliśmy słodkości marcińskich a teraz popijamy winko z Południowej Afryki . Pyszne .
Zmarł Leonard Cohen.  ['] . Uwielbiam jego ballady odkąd usłyszałam je po raz pierwszy jako nastolatka .  

11.11.2016 Św. Marcin

Rzeczony Święty na siwym koniu dziś przyjechał. Rankiem było z 10 cm śniegu . Teraz około południa topnieje , ale zima wyjrzała już zza rogu .  Dziś nasz najmłodszy wnusiu obchodzi imieninki , jutro jego tata , ale połączone imprezki zaliczyliśmy 30 października więc dziś świętujemy w zaciszu domowym , przy pysznych rogalach świętomarcińskich , kawie i muzyce Bleckmoore's Night. Renesansowy klimat i fenomenalne , gitarowe solówki Ritchiego z Deep Purple ( tak , to on z żoną stworzyli ten projekt) ideanie wpisują się w taki późnojesienny dzień .  Od rana pobawiłam się w pracownię plastyczną , Gwiazdka blisko więc roboty z przygotowaniem dekoracji mnóstwo mnie czeka , obiadek się piecze w piekarniku , tradycji stało się zadość , przedpołudniowy rogal zjedzony , następne na podwieczorek.  
Niedawny prezent od naszego dostawcy w postaci rogali świętomarcińskich natchnął nas pomysłami; od przyszłego roku zaczniemy ( w tym było już trochę za późno ,żeby coś zmontować ) ; będziemy propagować nasze regionalne święto , dla przyjaciół spoza Wielkopolski zaczniemy wysyłać rogale. Wczoraj wpadłam na jeszcze jeden pomysł ; pocztówki świętomarcińskie z życzeniami i pozdrowieniami z Wielkopolski. Musze tylko pogadać ze znajomą graficzką komputerową , żeby mi zmontowała jakąś fajną kartkę internetową , może z króciutką historią rogala . Bo rogal ma swoją historię : 
Oto ona za Wikipedią :
Tradycja ta wywodzi się z czasów pogańskich, gdy podczas jesiennego święta składano bogom ofiary z wołów lub w zastępstwie – z ciasta zwijanego w wole rogi. Kościół przejął ten zwyczaj, łącząc go z postacią św. Marcina. Kształt ciasta interpretowano jako nawiązanie do podkowy, którą miał zgubić koń świętego.
W Poznaniu tradycja wypieku rogali świętomarcińskich na 11 listopada istniała już na pewno w 1860, kiedy to opublikowano w „Dzienniku Poznańskim” najstarszą dziś znaną reklamę rogala świętomarcińskiego[1]. Popularna jest jednak legenda, że tradycja w obecnym kształcie narodziła się w listopadzie 1891[2]. Gdy zbliżał się dzień św. Marcina, proboszcz parafii św. Marcina ks. Jan Lewicki zaapelował do wiernych, aby wzorem patrona zrobili coś dla biednych. Obecny na mszy cukiernik Józef Melzer, który pracował w pobliskiej cukierni, namówił swojego szefa, aby wskrzesić starą tradycję. Bogatsi poznaniacy kupowali smakołyk, a biedni otrzymywali go za darmo. Zwyczaj wypieku w 1901 przejęło Stowarzyszenie Cukierników. Po I wojnie światowej do tradycji obdarowywania ubogich powrócił Franciszek Rączyński, zaś przed zapomnieniem tuż po II wojnie światowej uratował rogala Zygmunt Wasiński.

Dodam jeszcze że nasze rogale są wpisane w UE jako dziedzictwo regionalne . 
To by było na tyle , przynajmniej na razie . Jak się dalej dzień potoczy ? Zobaczymy 
A tymczasem życzę Wam wszystkim wesołego dnia Św. Marcina  i pysznych rogali . Może w przyszłości wymyślę ciekawsze życzenia na ten dzień .
( fotka z netu - autor nie znany ) 

P.S . Dnia Niepodległości w tym roku nie obchodzimy - nie ma czego 




czwartek, 10 listopada 2016

10.11.2016 Mam tyle do pisania ,że aż tytułu wymyślić nie mogę

No to może tak: ciśnienie od wczoraj spadło. Dziś już było spokojniej , choć też nie wszystko szło jak z płatka . Perspektywa dłuższego weekendu jednak chyba swoje zrobiła. Było spokojniej. 
Dziś międzynarodowy dzień jeża . Święto z pozoru dziwaczne , ale tylko z pozoru . Ustanowiono je , ponieważ jeże są gatunkiem ginącym , żeby to światu uzmysłowić , a wspominam o tym , bo oboje z mężusiem kochamy jeżyki . No bo czy nie są słodkie ? 
O na przykład taki :

albo ten:


Na patriotyczną nutę odbył się koncert , w którym brała udział nasza wnusia . Organizował go jeden z miejscowych chórów. Myślałam ,że to będzie po prostu koncert , ale nie . To były tak zwane
 " śpiewanki" , pomysł rzucił i rozpowszechnił po Wielkopolsce ś.p. Stefan Stuligrosz . U nas zwyczj się przyjął . Od lat już są te śpiewanki , zwykle brał w nich udział emerycki chór , w którym udziela się moja matka , ale w tym roku zamiast emerytów występowały dzieci, chórek z jednej z miejskich podstawówek i chórek z ośrodka kultury, do którego należy wnusia. Zebrały maluchy z jej chórku brawa ! Ale też zasłużone, bo pani dyrygentka przygotowała z nimi trzy piosenki , bardzo trudne , a dzieciaki dały radę . Na dodatek śpiewały też wspólne kawałki . Kiedy zdążyła ich tego wszystkiego nauczyć ? A chórek istnieje dopiero dwa miesiące .Musi być dobra w tym co robi. Miło było , pośpiewaliśmy sobie i na ludowo i na patriotycznie i po harcersku , bo na tym własnie polegają owe śpiewanki : "cała sala śpiewa z nami".Nawet mój mężuś choć uszy ma dębowe , jak mawiał pewien mój znajomy nauczyciel muzyki , pomrukiwał sobie " Gdy szedłem raz od Warty " i "Pije Kuba do Jakuba" , że o "Sokołach"  nie wspomnę . Kiedy wychodziliśmy z ośrodka kultury padał gęsty śnieg. Pierwszy w tym roku .Św. Marcin na siwym koniu jedzie , będą mokre święta , ale może jutro już śniegu nie będzie i jednak święta będą białe? 
 Pojechaliśmy jeszcze sprawdzić co na budowie i do tesco po kawę . Skończyło się na zakupach świątecznych. A taaak , świątecznych . Był błękitny papier do prezentów więc kupiłam , żeby potem na ostatnią minutę nie szukać , znalazłam też jedną , jedyną rolkę szyfonowej wstążki , błękitnej w srebrne śnieżynki i gwiazdki , to też wzięłam do dekoracji. Potem jeszcze wyszperaliśmy świeczki w kształcie chatek z piernika i na koniec trafiliśmy na gotowe upominki mikołajkowe , w postaci pudełka z czekoladkami z maskotką . Wzięliśmy dla wnucząt te z jeżykami oczywiście. No i teraz wieczorem  właśnie zaczęliśmy świętować . W ciągu dnia urwałam się do miasta po rogale świętomarcińskie więc zapasik na jutro czeka , dobre winko zawsze się u nas znajdzie , o tym żeby zapewnić nam zajęcie też pomyślałam ; mamy nowy numer "Polityki" , miejscowego tygodnika i dwa czasopisma wnętrzarskie już grudniowe z świątecznymi propozycjami . 
Będzie miło spędzić trzy dni bez szaleństw i dzwoniących telefonów . 
P.S. Złota jesień odeszła więc może jeszcze wystrój zmienię , na jakiś kominkowo - nastrojowy , bo przecież długie jesienne wieczory najmilej spędzić w cieple żywego ognia . 

środa, 9 listopada 2016

09.11.2016 Dzień jak co dzień , ha ! Chciałabym !

250 na kotle jak to mówią moje chłopaki. A gotowało się dziś nie źle . Tak wyszło . Nałożyło się parę chorych spraw + zamówieniowe szaleństwa ( jak się dziś okazało to jednak nie był ostatni poziom ) no i groziło wybuchem . 
Wnusia też dziś miała nie najlepszy dzień , ot takie dziewczyńskie foszki więc ogólnie rzecz biorąc dostałam w kość. Na szczęście w perspektywie dłuższy weekend. Planuje co prawda renowację zabytku , ale to sama przyjemność w porównaniu z ostatnimi wariactwami zawodowymi. Pocieszające jest to , że wystawiłam dziś trzy pokaźne faktury , za ostatnie inwestycje . Następne cztery dobiegają końca więc tym lepsze perspektywy.  
W tym szaleństwie miłym akcentem okazał się prezent - niespodzianka od jednego z naszych poznańskich dostawców czyli rogale świętomarcińskie . Przyjechały dehaelem z sympatycznym liścikiem promującym nasze wielkopolskie święto . Rogale były pyszne , zjedliśmy oczywiście do biurowej kawy . Już ich lubię i będę lubiła bezwarunkowo . Tym świętomarcińskim prezentem kupili mnie na amen.
Pstyknęłam też kilka fotek parku za moim biurem kiedy szłam po wnusię do szkoły. Popołudnie choć z przymrozkiem było bardzo pogodne więc przyjemnie było się przespacerować . 
Jutro koncert wnusinego chórku. Mała wcale się tym nie przejmuje . Urodziła się do występów , albo co ? Oczywiście idziemy posłuchać . Koncert z okazji święta narodowego . Będą też jeszcze trzy inne chóry z naszego miasta . Bo nasze miasto muzycznie jest rozwinięte , ostatnio nawet musical skomponował i wystawił dyrygent , który w zimie organizował koncert kolęd , ten w krórym nasza wnuczka występowała. Pewnie więc będzie ciekawie . 

wtorek, 8 listopada 2016

8.11.2016 Ilość niefartów osiągnęła dziś kolejny poziom

Liczę na to,że ostatni i będzie tylko lepiej . Nie ma dnia,żeby się coś z zamówieniami nie rypnęło. Jak po raz kolejny dziś się okazało ( a był to trzeci raz w tym dniu ) ,że znów coś zawalone , nerwowo zachichotałam co mi się nie zdarza częściej jak raz na kilkanaście lat. Jakieś szaleństwo ! 
Ranek mroźny . Trzeba było skrobać szyby w aucie . Jakoś mnie to nie ruszyło. Tę część jesieni , ciemniejszą i zimną lubię tak samo jak złotą . 
Dzień jak zwykle wypełniony po brzegi . Po późnym obiedzie pojechałam do sklepu a za chwilę muszę pojechać po wnusię , bo tata utknął na awarii u klienta. Nocuje dziś u nas , a jutro czekają mnie babciowe obowiązki, czyli zaprowadzenie do szkoły , odebranie po lekcjach i odrabianie zadań. Właśnie sobie gotuję obiadek na jutro , żeby wnusia nie musiała czekać aż coś przygotuję po pracy. Nie lubie takiego wczorajszego jedzenia , wolę szykować coś na świeżo , ale jak mam wnuczkę w domu to tak robię ze względów praktycznych. 
 No i to by było na tyle. Muszę się zbierać po małą.

poniedziałek, 7 listopada 2016

7.11.2016 Dziś tak w skrócie

Po prostu nie chce mi się . Zmęczona jestem . Sprawy nadal się plątszą i komplikują . Jakby się wszyscy diabli sprzysięgli. Liczę, że jutro będzie lepiej i jakoś nad tym chaosem zapanuję .
Tak poza tym poniedziałek powtarzalny jak każdy ; drobne domowe roboty i najpilniejsze zakupy . Jutro mamy znów wnusię na noclegu .

niedziela, 6 listopada 2016

6.11.2016 Niedzielny wieczór

wreszcie spokojny . Po obiedzie młodsza młodzież przywiozła nam wnusiów bo wybierali się na zakupy. Fajne maluchy , świetnie się razem bawiliśmy , młodszy nawet sobie u nas drzemkę uciął , najadł się i cały czas był w ruchu. Starszy świetnie się bawi klockami lego , buduje  z nich jakieś niesamowite pojazdy . Poza tym zrobiliśmy z papieru spodek kosmiczny , dom duchów i nietoperza . Jak wnusia miała 3 latka kupiliśmy taką książeczkę pt. "Wielka Księga Strachów". Częściowo ją zagospodarowaliśmy a potem została zapomniana i niedawno wpadła mi w ręce , to ją wyjęłam. W książeczce są różne zadania do wykonania , a bohaterami są różne duszki i potworki . No to się pobawiliśmy. jeszcze trochę zostało zadań do wykonania więc następnym razem.  
A tak poza tym to rano się pobawiłam i wykroiłam skrzaty . Do świąt zdążę pozeszywać i wykończyć. Długi weekend przeznaczam na renowację zabytku. Nie będziemy świętować . No , może nie tak całkiem ; rogale marcińskie będą zgodnie z tradycją . A święto narodowe ? No cóż , jakoś nie widzę powodów do świętowania ...
Poza tym odpoczywamy , popijamy resztki nalewki porzeczkowej którą robiłam  ubiegłego lata , może spróbujemy też tegorocznej na płatkach róży i słuchamy wiadomości. 
Aha, rano zrobiłam małą próbkę opalarką ; działa , lakier odpada ,chociaż śmierdzi . Ale da się zedrzeć i to jest dobra wiadomość .